czwartek, 30 października 2014

Hej hej :) Chciałam was poinformować,że założyłam bloga o Mario http://mario-dominika-story.blogspot.com/ wasze komentarze mile widziane :)

wtorek, 30 września 2014

Rozdział 19

Obudził mnie głośny dzwonek telefonu.Przetarłam ręką oczy przysięgając sobie zwyzywanie tej osoby która wyrwała mnie ze snu.Nie podnosząc się z poduszki odszukałam ręką telefon na szafce.Spojrzałam na wyświetlacz na którym widniało zdjęcie Reusa. Nie zamierzałam z nim rozmawiać.Przerwałam połączenie i wyłączyłam smartfon. Wiedziałam ,że już nie zasnę.Zegarek wskazywał 5;05.W szafie znalazłam bluzę Łukasza wciągnęłam ją przez głowę i na bosaka zeszłam do kuchni.Po cichu zrobiłam sobie kawę.starałam się nie obudzić Łukasza.Z gorącym kubkiem wróciłam do swojej sypialni.Mimo,że była wczesna godzina na zewnątrz słońce zaczęło już wschodzić i termometr wskazywał 16 stopni.Wyszłam na balkon.Oparłam się o barierkę,popijając kawę obserwowałam jak miasto powoli budzi się do życia.Pierwsze osoby śpieszyły się do pracy.Słońce górowało nad Pałacem Kultury i Nauki.Zapomniałam jaki jest to cudowny widok.Myślami przeniosłam się kilka lat wstecz jak pijana i naćpana wracałam po całonocnej imprezie,szykując się na kłótnię z babcią.Najchętniej cofnęła bym czas i naprawiła wszystkie błędy.Podziękowała babci za to wszystko co dla mnie poświęciła,zaopiekowała się nią w jej ostatnich latach.Zamiast tego wolałam urządzać jej codzienne awantury.Postanowiłam odwiedzić jej grób.Rozmyślając nie zauważyłam,że dołączył do mnie Łukasz.
-Nie śpisz już?-spytałam podnosząc brwi ze zdziwienia.
-Nie,żartuj powinienem być godzinę temu w firmie,ale nikt mnie za to nie wyrzuci-uśmiechnął się brunet.-I jak ci się spało?
-Zostałam wyrwana ze snu,ale nawet dobrze mogłam zobaczyć wschód słońca i powspominać trochę.Teraz zauważam jak wszystko spieprzyłam.-uśmiechnęłam się,patrząc przed siebie.-Chciałabym zacząć życie od nowa.
-Wybacz,ale cię nie rozumiem.Chciałabyś nigdy nie wyjechać do Dortmundu,nie poznać tylu ludzi?
-Teraz jak na to patrzę to wolałabym zostać w stolicy i nie przeprowadzić się do Niemiec.Tam się stoczyłam,gdyby nie pewna osoba prawdopodobnie nie rozmawialibyśmy dzisiaj.Wiele mu zawdzięczam,ale on za wiele razy mnie zranił.
-W sumie masz rację.Ale nie martw się,głowa do góry.Jesteś teraz w Warszawie możesz zacząć nowe życie.Jak chcesz możesz mieszkać u mnie ile czas chcesz.
-Nie będę ci zawracać głowy.Znajdę sobie może jakieś małe mieszkanko i....
-Ty jesteś chyba nie poważna.Od czego ma się przyjaciół?No właśnie.-zaśmiał się.-Ale muszę cię opuścić bo dotarcie na drugi koniec miasta trochę potrwa.Jak wrócę może pójdziemy na kolację,albo do kina?Ale zadecydujemy później lecę pa.
Patrzyłam jak Łukasz wychodzi z budynku i wsiada do samochodu.Weszłam do pokoju.Usiadłam na łóżku.Czy to wszystko musi być takie trudne?Wzięłam telefon i go włączyłam.15 nieodebranych połączeń od piłkarzy.Głównie od Marco.Nie miałam głowy do tego aby rozmawiać z którymś z nich.Przebrałam się.Zeszłam na dół,w kuchni zrobiłam sobie tosty.Pochłonęłam je szybko.Wyszłam z domu.Uderzył mnie ciepły podmuch powietrza,założyłam okulary przeciwsłoneczne i ruszyłam znanymi ulicami.








                                                                             ***********
W tym samym czasie samolot Mario:
Zniżaliśmy się do lądowania.Cieszyłem się,że wreszcie zobaczę Alicje jednocześnie czułem niepokój.Nie wiedzieliśmy gdzie się zatrzymała,i czy będzie chciała z nami rozmawiać.Chciałem jej wszystko wytłumaczyć,że to wszystko intryga Ann.Zrozumiałem,że nie potrafię żyć bez niej,miałem nadzieję,że mi wybaczy.
-Dziękuję wszystkim za lot.-rozległ się głos pilota i dopiero teraz zorientowałem się,że jesteśmy na Okęciu.
Nie mieliśmy żadnych walizek,chcieliśmy szybko wrócić do Dortmundu. Stanęliśmy na obcych ulicach,nie wiedzieliśmy gdzie mamy iść,co robić.
-Zadzwonię do Kuby.Przecież Ala to jego siostra zna ją najlepiej,a nie ma sensu stać tu resztę dnia-powiedział Reus wybierając numer Błaszczykowskiego.Włączył na tryb głośno mówiący po kilku sygnałach usłyszeliśmy głos piłkarza.
-Hej.Mam pewną sprawę tylko się nie denerwuj i nie wrzeszcz okey?
-No dobra postaram się,Ale o co ci chodzi?
-Mario zrobił to co zrobił.Jest największym idiotą na świecie,że skrzywdził taką dziewczynę.Spotkała go już kara,więc pomóż nam.On ją naprawdę kocha.-kontynuował Reus patrząc na mnie.-Jesteśmy w Warszawie i chcemy znaleźć twoją siostrę.Może wiesz,gdzie się zatrzymała?
-Mam pozwolić,żeby ten debili znowu ją skrzywdził!?-ryknął Błaszczykowski.
-Kuba ja wiem,że jestem ostatnim idiotą.Ale ja ją kocham.Chcemy tylko wiedzieć gdzie Alicja mogła tymczasowo zamieszkać.
-Ale jak ją skrzywdzisz raz jeszcze to obiecuje ci,że nie wyjdziesz z tego żywy.Z tego co wiem mieszka  u swojej koleżanki.Wyślę wam adres..
2 godziny później:
Taksówka zatrzymała się przed starą kamienicą.Zapłaciliśmy kierowcy który nie zbyt rozumiał niemiecki.Weszliśmy na stare podwórko,na jego środku rosło drzewo pod którym kilkoro nastolatków grało w nogę.Piłka doleciała do mnie,uśmiechnąłem się i kopnąłem ją jednemu z chłopców.Według adresu mieszkanie koleżanki Ali znajdowało się na parterze.Znaleźliśmy drzwi z numerem 3 i zapukaliśmy.Otworzyła nam młoda,wysoka szatynka.
-Czy dobrze trafiliśmy pani Karolina Piotrkowska?-spytał Marco łamaną polszczyzną.Dziewczyna błysnęła białymi zębami i przesunęła się,abyśmy mogli wejść do środka.Mieszkanie było małe ale bardzo przytulne.Weszliśmy do niewielkiego salonu którego część główną stanowiła kanapa i wielki telewizor powieszony na ścianie.Komoda była zastawiona różnymi zdjęciami.Na jednym z nich rozpoznałem Alicje.Miała może szesnaście-siedemnaście lat i włosy w niebieskim kolorze.Uśmiechnąłem się i odstawiłem zdjęcie na miejsce.
-Spodziewałam się,że przyjedziecie-powiedziała dziewczyna płynnym niemieckim stawiając na stoliku sok i trzy szklanki.Spojrzała na mnie i powiedziała:-Ty jesteś pewnie Mario.Alicja wiele o tobie opowiadała.W gruncie rzeczy ją rozumiem bardzo ją skrzywdziłeś no,ale ona nadal cię kocha to widać.A ty-wskazała na Reusa-To pewnie jego przyjaciel Marco. Papużki nierozłączki.-uśmiechnęła się.
-No sporo o nas wiesz.Alicja u ciebie mieszkała czy nadal tu nocuje?-spytałem z niepewnością.
-Trafiliście dobrze.Mieszkała u mnie,ale potem spotkała na mieście swojego przyjaciela i przeniosła się do niego.
-Ale jak to..ona u jakiegoś faceta!?
-Jak ci naprawdę na niej zależy to jedź tam.Ala od zawsze podobała się Łukaszowi i wykorzysta to,że się znalazła u niego.









                                                                **********
Stanęłam przed lustrem oceniając swój wygląd.Łukasz zaprosił mnie do restauracji na kolację.Uważałam,że nie jest to najlepszy pomysł,ale zgodziłam się.Nie chciałam robić mu przykrości.Mieliśmy już wychodzić kiedy ktoś zapukał,a raczej zaczął walić w drzwi.Kiedy Łukasz je otworzył do środka wparował Mario z Marco. Goetze złapał go za koszulę i przycisnął do ściany.
-I co myślałeś,że odbierzesz mi Alę!?? Jeżeli tak to się mylisz!!
-Mario cholera zostaw go!!-krzyknęłam.-Pojebało cię do reszty!!?
-Ale ja...
-No co ty? Upoważnia cię coś do wchodzenia do mieszkań innych i bicia mieszkańców? No raczej nie!
-Myślisz,że to jest miłe jak ktoś cię bije? Twój brat też wparował do mojego domu i mnie pobił.Wiem zasłużyłem na to.Ale mógł chociaż ze mną porozmawiać zamiast tego wyglądam jak tęcza.-Dopiero teraz zauważyłam,że oko piłkarza mieni się różnymi kolorami,a z pękniętego strupa  w kąciku ust leciała krew.
-Ja nie wiedziałam,że Kuba..No nie powinien.Ale po co ty tu przyjechałeś?
-Bo cię kocham i nie pozwolę,żebyś odeszła.Bez ciebie się stoczę.To dziecko to była wina Ann.Wtedy co nas widziałaś przyszła mi to powiedzieć i rzuciła się na mnie.Nigdy nie zapomnę jej śmiechu jak wtedy wybiegłaś z płaczem.Kocham cię.
-I ja mam niby w to wszystko uwierzyć?
-To już zależy od ciebie.
-Kocham cię debilu-powiedziałam i przytuliłam Mario.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Taaki długi :D Mam nadzieję,że wam się podoba :3
Nie bd się rozpisywać :3 Liczę na wasze komentarze <3

sobota, 13 września 2014

Rozdział 18

-Wy..wyjechała?-wyjąkałem i spojrzałem pytającym wzrokiem na coraz wścieklejszego Błaszczykowskiego
-Myślałem,że to dziecko naprawdę nie jest twoje,że to jakiś głupi żart,albo pomyłka.Ale myliłem się po raz drugi co do ciebie.Jak mogłeś zdradzisz moją siostrę!?-wrzasnął Kuba i szarpnął mną mocno.Chwilę później poczułem ostry przeszywający ból.Pięść Błaszczykowskiego trafiła mnie w szczękę.Popchnął mnie na stolik stojący niedaleko.Spadło z niego moje zdjęcie z Alicją.Roztrzaskało się z hukiem,a kawałki szkła rozsypały się po podłodze.Rękawem koszuli starłem strużkę krwi która płynęła z rozciętej wargi.
-Kuba kurwa uspokój się!!!-ryknąłem próbując wstać z podłogi.-Zrozum,że to wszystko zaplanowała Ann.Myślisz,że zdradził bym Alicję? Kocham ją ponad wszystko.byłem przy niej cały czas. Pomogłem wyjść z problemów.Myślisz,że po tym wszystkim chciałbym ją stracić!?
-To co moja siostra sobie sama to wszystko wymyśliła? I od tak wymyślił? Chcesz zrobić ze mnie idiotę?
Usiadłem na łóżku i ukryłem twarz w dłoniach.To wszystko coraz bardziej mnie przytłaczało.Z dnia na dzień przybywało coraz więcej problemów.Najchętniej cofnął bym czas i ułożył  wszystko.Chciałem mieć przy sobie Alicję,czuć jej zapach,przytulić ją i uciec od całego świata.Jednak to było niemożliwe zdawałem sobie sprawę,że to ja wszystko spieprzyłem.
-Jak Ala wróci masz ją więcej nie krzywdzić.Zostawić w spokoju.Już dosyć przez ciebie wycierpiała.
Błaszczykowski wyszedł z mieszkania głośno trzaskając drzwiami.Znowu zostałem sam,otoczyła mnie cisza.W kuchni znalazłem butelkę wódki wypiłem ją jednym duszkiem.Tylko to mi teraz zostało.Straciłem wszystko w tym chęć do życia.
12 godzin później:
-Mario...Mario cholera jasna obudź się wreszcie!!-Poczułem,że ktoś mnie szarpie.Otworzyłem oczy lecz zaraz je zamknąłem.Ostre światło bardzo raziło.Z poprzedniego dnia pamiętam urywki.
-Mario!!-zmrużyłem oczy i zobaczyłem przed sobą Reusa i Fabiana.Marco trzymał w dłoniach trzy butelki po wódce.
-Co jest? Oszaleliście,budzicie mnie tak rano.-powiedziałem i usiadłem chwiejąc się
-Jakie rano.Człowieku jest południe.Wyglądasz jakbyś wpadł pod pociąg.Kto cię tak urządził?-spytał mnie Fabian.Dopiero wtedy poczułem ostry ból w lewym oku.
-Posprzeczałem się z Kubą trochę.Ale to jest drobnostka-Chciałem wstać,ale zachwiałem się i upadłem z  powrotem na kanapę.
-śmierdzisz jak gorzelnia.Jak można wypić tyle wódki?-spytał Marco.-Przecież siedząc tu i pijąc nie odzyskasz Alicji. Idź na górę i weź prysznic bo nie można wytrzymać z tego smrodu.
Przy pomocy chłopaków doszedłem do łazienki na parterze nie miałem siły wchodzić na górę.Wszedłem pod prysznic i poczułem jak ból opuszcza moje ciało.Półgodziny później o własnych siłach wszedłem do kuchni.Lewe oko spuchło mi tak,że praktycznie nic przez nie,nie widziałem.W kąciku ust zakrzepła mi krew,a całe ciało miałem obolałe.Czułem się jak chodzące nieszczęście.
-No i co brat lepiej trochę?-spytał uśmiechnięty Fabia podając mi kubek z gorącą kawą.
-Wszystko mnie boli.Nie widzę na jedno oko i szumi mi w głowie.a psychicznie jestem załamany jak mogłem ją stracić?
-No wyglądasz strasznie.Chłopie nie poznaję cię.Gdzie podział się ten facet co walczy o wszystko i nigdy się nie poddaję.Nie wiem czy to prawda,że zdradziłeś Alę.Mój brat się nie poddaje.Głowa do góry pomożemy ci ją odzyskać.







                                                                                    ****
Alicja:
Czułam się okropnie.Moimi przyjaciółmi były łzy.Przyciągałam problemy jak magnez,najgorsze z tego wszystkiego było to,że ciągle kochałam Mario.Nie można wymazać tylu wspólnych wspomnień,przeżyć.To on wyciągnął mnie z nałogu,pomógł mi wyjść na prostą wrócić do normalnego życia.Dzięki niemu jeszcze żyłam gdyby wtedy nie pojawił się w parku mogłabym już nie żyć.Mimo wszystko nie mogłam zacząć go nienawidzić.Było ciepło i słonecznie,typowa letnia polska pogoda.Chciałam na chwilę zapomnieć o problemach.Wyszłam na spacer.Po sześciu latach wróciłam do rodzinnego miasta.Usiadłam na ławce obok Pałacu Kultury.Pamiętałam jak razem z przyjaciółmi spędzaliśmy tu każdą wolną chwilę.Uśmiechnęłam się i odchyliłam twarz do tyłu.
-Lena?-usłyszałam męski głos.-Lena Szulc no to naprawdę ty!-otworzyłam oczy i zobaczyłam Łukasza.Był on moim byłym chłopakiem i zarazem najlepszym przyjacielem.Od czasu mojego wyjazdu do Niemiec nie utrzymywaliśmy ze sobą kontaktu.
-Łukasz!-krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję.Zaśmiał się i okręcił mnie dookoła. Ludzie przechodzący obok patrzyli na nas z uśmiechem na twarzy.
-Co ty tu robisz? Przecież z tego co wiem wyjechałaś do Dortmundu.Czytałem też,że chodzisz z Goetze. Nieźle się tam urządziłaś.-powiedział patrząc mi w oczy.
-No do pewnego momentu było idealnie,ale wiesz czar prysnął.No ale może powiesz co tam u ciebie.Nie widzieliśmy się przecież tyle czasu.
-U mnie nie za różowo.Kiedy wyjechałaś przeżyłem lekkie załamanie,przecież cię kochałem.Pojawiły się narkotyki,byłem na odwyku.Teraz jest dobrze układam sobie życie od nowa-uśmiechnął się blondyn.-Nie widziałem cię tak długo a poznałem cię z daleka już.No ale opowiadaj co tam u ciebie.
-No widzisz jaki świat jest mały.U mnie też pojawiły się narkotyki.Nie mogłam dać sobie rady,chciałam wsiąść w samolot i wrócić do Polski do przyjaciół do normalnego życia.Ale potem pojawił się Mario,myślałam,że wreszcie wszystko się ułoży i no wiesz będę szczęśliwa.Ale było dobrze do teraz.Wszystko się spieprzyło i postanowiłam wrócić do Polski.No ale pewnie nie chcesz słuchać o moich problemach.
-Widzę,że też miałaś nie za wesoło.Ale to,że się spotkaliśmy nie może być przypadkiem.Wiesz co może byś zatrzymała się u mnie mam bardzo duże mieszkanie i dziwnie się czuję sam.
-Nie chcę być problemem dla ciebie.
Łukasz uśmiechnął się i pokręcił głową:
-No ty chyba żartujesz.Nie będziesz dla mnie żadnym problem.
Pół godziny później stałam w przestronnym holu apartamentu Łukasza.Może miał rację,że nasze spotkanie nie było zwykłym przypadkiem,że los to zaplanował.
-Jejku mówiłeś,że wychodzisz na prostą,a ja tu widzę bogatego człowieka z wielkim apartamentem-odwróciłam się do Łukasza który wnosił moje walizki do środka.
-No bo wiesz założyłem firmę.I odniosłem sukces,Czasami trzeba zaryzykować,żeby coś zyskać.
-W sumie masz rację,ale strasznie mnie zadziwiłeś.Spodziewałam się czegoś innego.
-Wiem,że spodziewałaś się zobaczyć małą kawalerkę-zaśmiał się Łukasz.-Takie małe rozczarowanie-powiedział i otworzył drzwi do pokoju.
-To twoja sypialnia,tamte drzwi to łazienka a te drugie to garderoba.Mam nadzieję,że będziesz się dobrze czuć u mnie.
-Dziękuję ci-powiedziałam i przytuliłam się do niego.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W przeciwieństwie do poprzedniego rozdziału który był strasznie krótki i nie podobał mi się.Z tego jestem naprawdę dumna.Mam wielką nadzieję,że wam także się spodoba.Może to moje urodziny tak na mnie wpłynęły,że napisałam taki dobry rozdział :* Kolejny pojawi się w następnym tygodniu,sobota ewentualnie niedziela.Pojawił by się w tygodniu ale jestem zawalona nauką i na dodatek moi rodzice postanowili zrobić remont :*
Liczę na wasze komentarze bo naprawdę motywują do dalszego pisania,wybaczcie mi również,że nie komentuje waszych blogów,ale poświęcam się teraz nauce bo chcę wyjść z gimnazjum z jak najlepszymi ocenami i dostać się do mojej wymarzonej szkoły <3
Pozdrawiam Dominika <3

poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 17

Myślała,że wszystko się skończy,że to dziecko nie okaże się synem Mario.Ale on wolał swoją byłą.Biegłam,a wiatr muskał mnie po policzkach.Słone łzy zalewały mi oczy,spływając po policzkach.Załamałam się,nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.Usiadłam na schodach biblioteki i pozwoliłam łzą płynąć.Widziałam spojrzenia przechodni.Były pełne współczucia.Usłyszałam dzwonek telefonu.Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Mario i jego numer.Przerwałam połączenie i wyłączyłam smartfon. Pozbierałam się i poszłam do Łukasza.Na szczęście nie zastałam go,nie miała bym dosyć sił,aby to wszystko mu tłumaczyć.W nieładzie wrzuciłam moje rzeczy do walizki i napisałam krótki liścik do Łukasza.
Wsiadłam do taksówki i pojechałam do Mario,chciałam mu powiedzieć,że to koniec.Nie chciałam go już więcej widzieć.Otworzyłam drzwi wejściowe i weszłam do środka.Piłkarz siedział na kanapie,głowę przytrzymał dłońmi.Chciałam podejść do niego i mocno przytulić,ale  powstrzymałam się.
-Ala.-powiedział patrząc na mnie -To nie tak jak myślisz.Proszę uwierz mi
-Ja nie mam oczu?Z każdą była się liżesz co?-Wykrzyczałam.
-Tak z każdą!-krzyknął brunet.-Tylko ciebie kocham zrozum to!Ja od pewnego czasu mam wrażenie,że masz kogoś na boku!!-wrzasnął.
-Że co!? Ty chyba źle się czujesz!! Ja cię przyłapuje jak się całujesz z inną,a to niby ja cię zdradzam!! To koniec,możesz zapomnieć,że mnie znałeś!-wykrzyczałam na cały dom.Podeszłam do komody i podniosłam nasze wspólne zdjęcie.Upuściłam je i z hukiem roztrzaskało się o podłogę.To samo zrobiłam z drugą fotografią.
-To koniec-powiedziałam wychodząc-I życzę ci szczęścia.
Skierowałam się na lotnisko.Miałam dość tego miasto które przyniosło mi tyle cierpienia.Z okna samolotu ostatni raz spojrzałam na Dortmund,tak mimo wszystko będę tęsknić za tym miejscem.Nie chciałam denerwować Kuby wysłałam mu krótki sms z wiadomością,że wyjeżdżam.Zostałam sama.
Dwie godziny później przygotowywaliśmy się do lądowania.Z góry patrzyłam na Warszawę,znowu wróciłam do Polski.Zagubiona wyszłam na ulicę nie wiedząc co mam ze sobą zrobić.Usiadłam na ławce w parku wyciągałam swój telefon i wybrałam numer do Karoliny.Była moją przyjaciółką i mimo mojej przeprowadzki do Niemczech nadal utrzymywałyśmy kontakt.Dziewczyna odebrała po trzecim sygnale.
-Ala.No heej co tam?
-Cześć.Mam prośbę,mogłabym się zatrzymać u ciebie?
-Tak jasne przyjeżdżaj.





                                                                    ***
Tymczasem w Dortmundzie:
Zastanawiałem się co we mnie wstąpiło.Jak mogłem tak potraktować Alicję.Powinniśmy na spokojnie porozmawiać,a nie się awanturować.Podniosłem z podłogi dwa zdjęcia na których byłem z Błaszczykowską.
Byliśmy szczęśliwi,ale to już dawno wyparowało.Od paru tygodni wszystko zaczęło się psuć.Wszedłem po schodach do sypialni,w szafie były rzeczy Ali.Usiadłem na łóżku.Co ja najlepszego zrobiłem? Usłyszałem trzaśnięcie drzwi i do pokoju wparował Kuba.
-Cholera jasna! Co ty jej zrobiłeś??
-Drobna kłótnia..
-Przez tą drobnostkę moja siostra wyjechała!!
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział nie podoba mi się :D Jest taki jakiś noo...nie wiem jak to określić nie podoba mi się poprostu :D

wtorek, 12 sierpnia 2014

Rozdział 16

Nie wiedziałam,co mam ze sobą zrobić chodziłam bez celu po opustoszałych ulicach Dortmundu.Niebo nadal było zachmurzona jednak nie padało.Weszłam do parku w którym poznaliśmy się z Mario.Otaczały mnie zielone drzewa i szczęśliwe pary trzymające się za ręce.Usiadłam na ławce i wspomnienia ożyły.Oczami wyobraźni wróciłam do tej nocy prawie półtora roku temu.Mario pomógł mi mimo niebezpieczeństwa. Zabrał do swojego domu chodź tak naprawdę mnie nie znał.To dzięki niemu wyszłam z uzależnienia,gdyby on się nie pojawił wtedy nie wiadomo jakbym skończyła,czy w ogóle chodziłabym dzisiaj po świecie.Był ze mną dzień w dzień przez to półtora roku.Dzięki niemu istniałam.Nie wyobrażałam sobie życia bez niego,ale jednak okłamał mnie i ta dziewczyna.Nie wiedziałam co mam zrobić.Wróciłam do domu Łukasza przed nim stał samochód Goetze. Serce zabiło mi mocniej.Weszłam do środka w przedpokoju zawiesiłam swoją kurtkę i zdjęłam buty.W kuchni siedzieli piłkarze pochłonięci rozmową.Weszłam do środka.Chciałam za wszelką cenę tego uniknąć,ale musiałam kiedyś z nim porozmawiać.
-To ja was zostawię.Wasze życie to nie moja sprawa.Powodzenia.-powiedział Łukasz i wyszedł.
Zapanowała niezręczna cisza.Nie wiedzieliśmy jak zacząć tą trudną rozmowę.Obeszłam duży drewniany stół dookoła i usiadłam na przeciw Mario.Cofnęłam dłoń kiedy piłkarz chciał ją wziąć.
-Masz zamiar tak nic nie mówić.Bo jak tylko po to tu przyjechałeś to możesz już wyjść.
-Alicja.Zrozum to,ten chłopiec nie może być moim synem.To jest jakieś chore,ktoś chce ode mnie tylko alimentów.Kocham cię i gdybym miał tam gdzieś syna to wiedziała byś o tym.To nie jest moje dziecko.
-Masz jakiś dowód na to? No właśnie,w twoje słowa już nie wierzę.Jak będzie potwierdzone,że to dziecko nie jest twoje to możemy wtedy rozmawiać.
-To zróbmy tak.Przyjedź jutro do mnie o dwunastej.Pojedziemy zrobić badania.Chcę żebyś była przy mnie i zobaczyła,że mówię prawdę.
-Dobrze,przyjdę.Ale teraz jak skończyłeś to możesz już wyjść.
-Okey-powiedział wstając.-Ale pamiętaj,że cię kocham i nigdy cię nie okłamałem.
Zamknęłam za piłkarzem drzwi i oparłam się o nie.Czy to była prawda,że on mówi prawdę a to ja histeryzuję.Miałam nadzieję,że tak.Jutro miało się to wyjaśnić.Może rzeczywiście ktoś poluje tylko na jego pieniądze.Poszłam do ogrodu.Łukasz miał hopla na jego punkcie.Znalazłam się w otoczeniu zielonych krzewów i kolorowych kwiatów.Pomiędzy nimi ukryty był basen i altana.Piłkarza znalazłam właśnie tam.Zajęty był oglądaniem czegoś na tablecie gdy usłyszał kroki obrócił się.
-I jak tam rozmowa.Pogodziliście się?-spytał robiąc miejsce obok siebie, żebym mogła usiąść.
-Nie,nadal mu nie wierze.Jutro się okaże czy to jego dziecko czy nie.Boję się tam jechać.
-Rozmawiałem z nim podejrzewa o to wszystko Ann.Przecież wiesz,że był z nią ładnych parę lat.Podejrzewa,że mści się teraz na nim.Próbując skomplikować jego życie.Ale to są tylko nasze podejrzenia nie wiemy kogo to syn tak naprawdę.
-Łukasz poradź nie wiem co zrobić.Kocham go.Jest dla mnie naprawdę ważny,ale boję się,że mnie zdradził i ta afera z dzieckiem.Nie mam pojęcia.To dzięki niemu jestem teraz jaka jestem.Gdyby nie on z przedawkowania mogłabym leżeć na cmentarzu,albo wtedy w parku znaleźli by mnie martwą.Tak naprawdę jest dla mnie wszystkim przyjacielem,ojcem,miłością.
-To jest twoje życie i ty będziesz decydować jak ono będzie wyglądać.Mario też cię kocha.Wszyscy widzimy jak się na ciebie patrzy.Świata poza tobą nie widzi.Ale zrobisz co uważasz za słuszne.Tylko żebyś za parę lat nie żałowała.
Weszliśmy do środka ponieważ znowu zaczął padać deszcz.Wyrwał się mocny wiatr pod którym uginały się drzewa.Poszłam do sypialni i położyłam się spać nie wiedząc jeszcze jakie emocje przeżyję następnego dnia.
Obudziłam się bardzo rano.Zegarek wskazywał piątą.W pokoju panowała ciemność.Było bardzo zimno.Usiadłam na łóżku i dotknęłam stopami podłogi.Po całym ciele przeszedł mnie dreszcz.Umyłam się,ubrałam i zeszłam zjeść śniadanie.






                                                                       ****

Mario:
                                                                 
Nie spałem całą noc.Bałem się co wykażą badania miałem nadzieję,że nie jestem ojcem chociaż nie byłem tego do końca pewien.Alicja była chłodna wobec mnie i nie dziwię się z tego powodu.Wziąłem długi prysznic i ubrałem się.Nie mogłem patrzeć na jedzenie.Usiadłem w salonie i patrzyłem na strużki deszczu płynące po szybie.Pracownica opieki zabrała chłopca do domu dziecka.Miał tam przebywać do czasu odnalezienia jego matki,lub ustalenia mojego domniemanego ojcostwa.Było mi go żal,ale nie mógł zamieszkać u mnie.W całym domu rozległ się głośny dzwonek Szybko podszedłem do nich z nadzieją,że zobaczę Alę.Ku mojemu zaskoczeniu stała w nich Ann.
-Co masz taką zdziwioną minę.Nie mogę od czasu do czasu cię odwiedzić.Przecież ta dużo nas kiedyś łączyło-powiedziała i weszła do środka.
-Sorry Ann ale to skończone nie kocham cię i nigdy nie będę zrozum! Ten dzieciak to też twoja sprawka co?
-Oj kochanie.Taki niewinny żarcik.Ale oboje wiemy jak bardzo mnie kochasz.
Blondynka przysunęła się do mnie i zaczęła całować.Moje próby odepchnięcia jej zeszły na niczym.Dziewczyna przyssała się do mnie.
-A więc tak!-usłyszałem głos Ali.-Mi mówisz,że mnie kochasz,a za plecami masz jakąś dziwkę.Wszystko skończone.Zapomni o tym,że mnie znałeś!!!-Krzyknęła i wybiegła.
Odepchnąłem modelkę na ścianę i wybiegłem na zewnątrz.
-Alicja kocham cię to nie tak!-Jednak dziewczyna pobiegła dalej a ja zostałem sam.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Taka sytuacja :D Chyba mnie nie zabijecie za ten rozdział :D

piątek, 8 sierpnia 2014

Rozdział 15

Wpuściłam małego do środka.Spakowałam swoje rzeczy szybko wybiegając z domu.Mario ojcem? Nie,to nie mogła być prawda jednak czułam,że ten maluch to jego syn.Byłam wściekła bo ukrył to przede mną.Niebo był ciemne,zaczął padać deszcz.Pogoda odpowiednio oddawała mój humor.Usiadłam na ławce w parku.Moje łzy  mieszały się z kroplami deszczu.Znowu czułam się okłamana i opuszczona.Nie wiedziałam co mam dalej zrobić.Kuba spał u Mario w salonie,Agata wyjechała,a ja przy sobie nie miałam kluczy do domu.Lewandowscy byli w Polsce.Wzięłam telefon i napisałam do Łukasza:
Jesteś w domu?Mogę przyjść?
Na odpowiedź nie musiałam czekać długo.Piszczek ze swoim telefonem chodził wszędzie za co teraz bardzo mu dziękowałam:
Jasne przychodź.Ale stało się coś?
Zarzuciłam torbę na ramię i złapałam taksówkę.Pół godziny później stanęłam przez drzwiami Piszczka.Byłam mokra.Ubranie przykleiło mi się do ciała,a włosy były całe mokre.
-Matko dziewczyno jak ty wyglądasz.Wchodź.Co się stało?
-Łukasz nie mam humoru.Możemy potem porozmawiać?
-Nie będę cię naciskać jak nie chcesz rozmawiać idź do sypialni gościnnej.Ja zrobię ci herbatę.
Poszłam do pokoju.Wzięłam długą kąpiel.Czułam jak ciepło przyjemnie rozlewa się po moim ciele.Tego był mi potrzeba.Związałam włosy w luźny kok i założyłam dres.Nie umalowałam się,nie czułam takiej potrzeby.Ciszę przerwał dzwonek telefonu,wzięłam go i spojrzałam na wyświetlacz dzwonił Mario.Przerwałam połączenie i wyłączyłam telefon.Zeszłam do Łukasza i usiadłam na kanapie z podkulonymi nogami.Wzięłam od niego kubek z gorącą herbatą.
-I powiesz mi o co chodzi? Nie myśl,że jestem wścibski.Ale martwię się  ciebie.
Nie oderwałam wzroku od filiżanki.
-Mario ma syna.Okłamał mnie.To się stało.
-I ty w to wierzysz? On ma 22 lata dopiero i i bardzo cię kocha.Uwierz mi to nie jego dziecko.
-On lubi dziewczyny.Oboje wiemy,że przede mną miał ich bardzo dużo.Chłopczyk miał trzy lata.Może być jego ojcem.Mario lubi dziewczyny.Wczoraj złapałam go z jakąś laską w kuchni nic nie robili,ale pół godziny tam spędzili.Myślałam,że wreszcie wszystko się ułoży,ale widocznie nie dane mi szczęście.
-Nie wiem co ci doradzić.Wiem,że Mario cię kocha.Nie mam pojęcia z kim się wtedy spotykał bo się nie znaliśmy wtedy.Myślę,że powinnaś porozmawiać z Marco,oni od zawsze się przyjaźnią.On będzie wiedział.
-Chyba tak zrobię,ale Goetze nie mam zamiaru oglądać.Więc nie mów nikomu gdzie jestem.
Krople deszczu bębniły o okna.Wiał wiatr który poruszał liśćmi drzew.Pogoda była bardzo usypiająca więc po dziesięciu minutach spałam przytulona do poduszki.Obudziły mnie głosy.Podniosłam głowę i zobaczyłam Fabiana.Nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
-Hej.-usiadł na brzegu kanapy.
-Co chcesz?
-Ala.Mario świruje,to nie jego dziecko bo niby jak?
-Nie wiesz jak się dzieci robi mam ci to wytłumaczyć?-spytałam ironicznie.
-No wiem.Ale on chyba by wiedział czy jest ojcem czy nie.A po za tym ten chłopiec nie jest podobny do niego.
-Nie wierze wam! Zróbcie badania DNA.Inaczej nie uwierze.Nie chce widzieć go na oczy.





       
                                                                               ******
Mario:
Chłopiec,tak małe trzy letnie dziecko stało przede mną i twierdziło,że jestem jego ojcem.Przecież to nie mogła być prawda.Alicja wybiegła z domu jak oparzona,nie będzie chciała pewnie mnie znać.Nie odbiera moich telefonów.Kiedy zaczęło się układać,znowu się spieprzyło.Fabian pojechał do niej.Siedziałem bezradny w kuchni.Nie miałem pojęcia co mam zrobić.Marco zajął się dzieckiem i zadzwonił do opieki.Byłem skacowany i nie myślałem logicznie.Najchętniej pojechał bym do Łukasza żeby porozmawiać z Alicją,ale nie chciałaby ze mną rozmawiać.Do kuchni wszedł Kuba wiedziałem,że czeka mnie kłótnia.
-Marco mi powiedział,że ten dzieciak prawdopodobnie jest twoim dzieckiem.Gdzie jest moja siostra?
-U Łukasza.Nie chce mnie znać-powiedziałem spuszczając głowę.
-Pokłóciliście się wczoraj o co wam poszło?
-Myślała,że ją zdradziłem.
-Wiesz co ja się dziwie,że ona jest jeszcze z tobą.Na jej miejscu dawno bym cię rzucił.Ale kochacie się i nie mam zamiaru znowu się kłócić z tobą.Ale jeśli okaże się,że to twój syn i Ala będzie cierpieć przez ciebie to nie pokazuj mi się na oczy.Moja siostra jest dla mnie najważniejsza.
-Wiem,ale uwierzcie mi wszyscy on nie jest moim synem przecież! Chyba bym to wiedział.Mam dosyć.Nie wiem co robić.
-Zrób testy to jedyne rozwiązanie-powiedział Kuba.
W tym samym czasie wszedł Fabian jego mina nie wróżyła niczego dobrego.Bałem się spytać co Ala mu powiedziała.
-No i co?-spytałem pełen lęku.
-Nie chce cię znać.Powiedziała,że jak się dowie czy to prawda czy nie to pomyśli co z wami dalej.A na koniec mnie zwyzywała nie chcecie wiedzieć jak.
Na twarzy Kuby wystąpił uśmiech.
-Moja siostra.Moja krew.
-Pojadę do niej jutro.Spróbować zawsze można.
Byłem pełen obaw co do naszego spotkania,ale nie wiedziałem,że to dopiero początek problemów.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam was! :D Jest już piętnasty rozdział i powiem wam szczerze ,że mi się nie podoba za bardzo ;c Ale ocenę zostawiam wam :*

czwartek, 7 sierpnia 2014

Rozdział 14

Pojechaliśmy do domu Mario.W środku zastaliśmy Fabiana i Marco.Zajęci byli grą w Fifę.Rzuciłam w nich poduszką aby nas zauważyli.Odwrócił się młodszy Goetze.Wstał i podszedł do nas.
-I jak tam na rozprawie?
Usiadłam na kanapie,patrząc przed siebie.Marco usiadł obok.
-Odgrażał się-powiedział za mnie.-Ale i tak dostał dużo.
-Ale powiedział,że i tak mnie znajdzie.I tak wyjdzie wcześniej.Zaczną się obserwowania a gdy będę sama zabije mnie.Ja się boję.Po co mi to było po co mi te cholerne narkotyki były potrzebne.
-Kochanie.Nic ci nie zrobi przeprowadzimy się jeśli będzie taka potrzeba.A gdyby narkotyki nie poznalibyśmy się.Co ja bym bez ciebie zrobił.Kocham cię nie wyobrażam sobie życia bez ciebie nie pozwolę cię skrzywdzić.
-Dziękuję wam.Pomogło trochę-uśmiechnęłam się.
Chłopacy pojechali do supermarketu kupić rzeczy na małą domówkę.Usiadłam na kanapie i otulona kocem włączyłam Trzy metry nad niebem.Zrozumiałam jakich kochanych i oddanych mam przyjaciół którzy zrobią dla mnie wszystko.Mam wielkie szczęście.Kochany chłopak,który oddał by za mnie wszystko,przyjaciele.Miałam szczęśliwe życie i nie chciałam tego stracić.Drzwi otworzyły się i chłopacy głośno weszli do domu.Przynieśli ze sobą trzy torby wypełnione przekąskami piwem i wódką.
Zaśmiałam się i poparzyłam na nich widocznie planowali grubszą imprezę.Co potem kończy się kacem i narzekaniem z ich strony.Wzięłam szybki prysznic,umalowałam się,wyprostowałam włosy i przebrałam się.Kiedy z powrotem znalazłam się w salonie był on pełen ludzi.Marco bawił się w Dj i puszczał muzykę.W tłumie odszukałam Kuby.Stał z Piszczkiem.
-No proszę jaka siostra ci wyrosła-zaśmiał się.
-No nie przesadzaj-uśmiechnęłam się.-Kuba chciałam pogadać ale to jutro jak wrócę do domu nie chcę wam przeszkadzać.Idę szukać Mario.
-Chyba  w kuchni jest-krzyknął Łukasz.
Poszlam do kuchni.Piłkarz by w niej z jakąś dziewczyną.Gdy mnie zobaczyła to wyszła.Oparłam się o blat i popatrzyłam na bruneta.
-Kto to jest?
-Ale kto kochanie?-spytał i podszedł aby mnie przytulić,ale odsunęłam się.
-Nie bądź głupi ta laska.Co z nią robiłeś pół godziny w jednym pomieszczeniu?
-No nic.Skarbie chyba mi wierzysz?
-Mam nadzieję że mówisz prawdę bo jeżeli mnie zdradziłeś to nie licz na drugą szansę-powiedziałam i wyszłam trzaskając drzwiami.
Czy to było możliwe żeby Mario mnie zdradził? Nie miałam pojęcia.Chciałam mu wierzyć,ale nie mogłam.Przez cały wieczór mnie przepraszał,ale zawsze go nie słuchałam.Nie mogłam.Położyłam się dość wcześniej spać.Przytuliłam się do misia  którego dostałam od mamy.Zawsze wszędzie był ze mną.On jedyny wiedział o mnie wszystko.Widział największe moje problemy i moje łzy.Nie wiedziałam,że największy szok przeżyj jutro










                                                                       ****
Obudziłam się dosyć wcześnie.Ubrałam się i zeszłam do salonu zobaczyć co  niego zostało.Na podłodze leżało milion puszek i butelek.Na kanapach spali piłkarze i znajomi wśród nich był także Mario.Nie miałam zamiaru z nim rozmawiać więc cicho poszlam do kuchni.Był w niej także Fabian.Podał mi kubek z kawą,przez chwile siedzieliśmy w ciszy.
-Dobra ja się nie wtrącam ale o co wam poszło z Mario?-zapytał Fabian.
-O nic.
-No kurde mi możesz powiedzieć,a widzę że od wczoraj się nie odzywacie,ty szybko poszłaś spać,a Mario był nie zadowolony cały czas.
-Mogł sobie pójść do tej laski.
-Ty myślisz,że on cię zdradził.-Fabian zaśmiał się.-On świata po za tobą nie widzi,nigdy nie widziałem go tak zakchanego.
-No może masz rację.
Rozległ się dzwonek.W drzwiach stał mały chłopczyk.
-Dzień Dobly tu mieska moj tatus Malio.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to jest kolejny :D Mario tatusiem  ciekawie :3 http://marco-lena-story.blogspot.com/ zapraszam nowy :D