sobota, 13 września 2014

Rozdział 18

-Wy..wyjechała?-wyjąkałem i spojrzałem pytającym wzrokiem na coraz wścieklejszego Błaszczykowskiego
-Myślałem,że to dziecko naprawdę nie jest twoje,że to jakiś głupi żart,albo pomyłka.Ale myliłem się po raz drugi co do ciebie.Jak mogłeś zdradzisz moją siostrę!?-wrzasnął Kuba i szarpnął mną mocno.Chwilę później poczułem ostry przeszywający ból.Pięść Błaszczykowskiego trafiła mnie w szczękę.Popchnął mnie na stolik stojący niedaleko.Spadło z niego moje zdjęcie z Alicją.Roztrzaskało się z hukiem,a kawałki szkła rozsypały się po podłodze.Rękawem koszuli starłem strużkę krwi która płynęła z rozciętej wargi.
-Kuba kurwa uspokój się!!!-ryknąłem próbując wstać z podłogi.-Zrozum,że to wszystko zaplanowała Ann.Myślisz,że zdradził bym Alicję? Kocham ją ponad wszystko.byłem przy niej cały czas. Pomogłem wyjść z problemów.Myślisz,że po tym wszystkim chciałbym ją stracić!?
-To co moja siostra sobie sama to wszystko wymyśliła? I od tak wymyślił? Chcesz zrobić ze mnie idiotę?
Usiadłem na łóżku i ukryłem twarz w dłoniach.To wszystko coraz bardziej mnie przytłaczało.Z dnia na dzień przybywało coraz więcej problemów.Najchętniej cofnął bym czas i ułożył  wszystko.Chciałem mieć przy sobie Alicję,czuć jej zapach,przytulić ją i uciec od całego świata.Jednak to było niemożliwe zdawałem sobie sprawę,że to ja wszystko spieprzyłem.
-Jak Ala wróci masz ją więcej nie krzywdzić.Zostawić w spokoju.Już dosyć przez ciebie wycierpiała.
Błaszczykowski wyszedł z mieszkania głośno trzaskając drzwiami.Znowu zostałem sam,otoczyła mnie cisza.W kuchni znalazłem butelkę wódki wypiłem ją jednym duszkiem.Tylko to mi teraz zostało.Straciłem wszystko w tym chęć do życia.
12 godzin później:
-Mario...Mario cholera jasna obudź się wreszcie!!-Poczułem,że ktoś mnie szarpie.Otworzyłem oczy lecz zaraz je zamknąłem.Ostre światło bardzo raziło.Z poprzedniego dnia pamiętam urywki.
-Mario!!-zmrużyłem oczy i zobaczyłem przed sobą Reusa i Fabiana.Marco trzymał w dłoniach trzy butelki po wódce.
-Co jest? Oszaleliście,budzicie mnie tak rano.-powiedziałem i usiadłem chwiejąc się
-Jakie rano.Człowieku jest południe.Wyglądasz jakbyś wpadł pod pociąg.Kto cię tak urządził?-spytał mnie Fabian.Dopiero wtedy poczułem ostry ból w lewym oku.
-Posprzeczałem się z Kubą trochę.Ale to jest drobnostka-Chciałem wstać,ale zachwiałem się i upadłem z  powrotem na kanapę.
-śmierdzisz jak gorzelnia.Jak można wypić tyle wódki?-spytał Marco.-Przecież siedząc tu i pijąc nie odzyskasz Alicji. Idź na górę i weź prysznic bo nie można wytrzymać z tego smrodu.
Przy pomocy chłopaków doszedłem do łazienki na parterze nie miałem siły wchodzić na górę.Wszedłem pod prysznic i poczułem jak ból opuszcza moje ciało.Półgodziny później o własnych siłach wszedłem do kuchni.Lewe oko spuchło mi tak,że praktycznie nic przez nie,nie widziałem.W kąciku ust zakrzepła mi krew,a całe ciało miałem obolałe.Czułem się jak chodzące nieszczęście.
-No i co brat lepiej trochę?-spytał uśmiechnięty Fabia podając mi kubek z gorącą kawą.
-Wszystko mnie boli.Nie widzę na jedno oko i szumi mi w głowie.a psychicznie jestem załamany jak mogłem ją stracić?
-No wyglądasz strasznie.Chłopie nie poznaję cię.Gdzie podział się ten facet co walczy o wszystko i nigdy się nie poddaję.Nie wiem czy to prawda,że zdradziłeś Alę.Mój brat się nie poddaje.Głowa do góry pomożemy ci ją odzyskać.







                                                                                    ****
Alicja:
Czułam się okropnie.Moimi przyjaciółmi były łzy.Przyciągałam problemy jak magnez,najgorsze z tego wszystkiego było to,że ciągle kochałam Mario.Nie można wymazać tylu wspólnych wspomnień,przeżyć.To on wyciągnął mnie z nałogu,pomógł mi wyjść na prostą wrócić do normalnego życia.Dzięki niemu jeszcze żyłam gdyby wtedy nie pojawił się w parku mogłabym już nie żyć.Mimo wszystko nie mogłam zacząć go nienawidzić.Było ciepło i słonecznie,typowa letnia polska pogoda.Chciałam na chwilę zapomnieć o problemach.Wyszłam na spacer.Po sześciu latach wróciłam do rodzinnego miasta.Usiadłam na ławce obok Pałacu Kultury.Pamiętałam jak razem z przyjaciółmi spędzaliśmy tu każdą wolną chwilę.Uśmiechnęłam się i odchyliłam twarz do tyłu.
-Lena?-usłyszałam męski głos.-Lena Szulc no to naprawdę ty!-otworzyłam oczy i zobaczyłam Łukasza.Był on moim byłym chłopakiem i zarazem najlepszym przyjacielem.Od czasu mojego wyjazdu do Niemiec nie utrzymywaliśmy ze sobą kontaktu.
-Łukasz!-krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję.Zaśmiał się i okręcił mnie dookoła. Ludzie przechodzący obok patrzyli na nas z uśmiechem na twarzy.
-Co ty tu robisz? Przecież z tego co wiem wyjechałaś do Dortmundu.Czytałem też,że chodzisz z Goetze. Nieźle się tam urządziłaś.-powiedział patrząc mi w oczy.
-No do pewnego momentu było idealnie,ale wiesz czar prysnął.No ale może powiesz co tam u ciebie.Nie widzieliśmy się przecież tyle czasu.
-U mnie nie za różowo.Kiedy wyjechałaś przeżyłem lekkie załamanie,przecież cię kochałem.Pojawiły się narkotyki,byłem na odwyku.Teraz jest dobrze układam sobie życie od nowa-uśmiechnął się blondyn.-Nie widziałem cię tak długo a poznałem cię z daleka już.No ale opowiadaj co tam u ciebie.
-No widzisz jaki świat jest mały.U mnie też pojawiły się narkotyki.Nie mogłam dać sobie rady,chciałam wsiąść w samolot i wrócić do Polski do przyjaciół do normalnego życia.Ale potem pojawił się Mario,myślałam,że wreszcie wszystko się ułoży i no wiesz będę szczęśliwa.Ale było dobrze do teraz.Wszystko się spieprzyło i postanowiłam wrócić do Polski.No ale pewnie nie chcesz słuchać o moich problemach.
-Widzę,że też miałaś nie za wesoło.Ale to,że się spotkaliśmy nie może być przypadkiem.Wiesz co może byś zatrzymała się u mnie mam bardzo duże mieszkanie i dziwnie się czuję sam.
-Nie chcę być problemem dla ciebie.
Łukasz uśmiechnął się i pokręcił głową:
-No ty chyba żartujesz.Nie będziesz dla mnie żadnym problem.
Pół godziny później stałam w przestronnym holu apartamentu Łukasza.Może miał rację,że nasze spotkanie nie było zwykłym przypadkiem,że los to zaplanował.
-Jejku mówiłeś,że wychodzisz na prostą,a ja tu widzę bogatego człowieka z wielkim apartamentem-odwróciłam się do Łukasza który wnosił moje walizki do środka.
-No bo wiesz założyłem firmę.I odniosłem sukces,Czasami trzeba zaryzykować,żeby coś zyskać.
-W sumie masz rację,ale strasznie mnie zadziwiłeś.Spodziewałam się czegoś innego.
-Wiem,że spodziewałaś się zobaczyć małą kawalerkę-zaśmiał się Łukasz.-Takie małe rozczarowanie-powiedział i otworzył drzwi do pokoju.
-To twoja sypialnia,tamte drzwi to łazienka a te drugie to garderoba.Mam nadzieję,że będziesz się dobrze czuć u mnie.
-Dziękuję ci-powiedziałam i przytuliłam się do niego.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W przeciwieństwie do poprzedniego rozdziału który był strasznie krótki i nie podobał mi się.Z tego jestem naprawdę dumna.Mam wielką nadzieję,że wam także się spodoba.Może to moje urodziny tak na mnie wpłynęły,że napisałam taki dobry rozdział :* Kolejny pojawi się w następnym tygodniu,sobota ewentualnie niedziela.Pojawił by się w tygodniu ale jestem zawalona nauką i na dodatek moi rodzice postanowili zrobić remont :*
Liczę na wasze komentarze bo naprawdę motywują do dalszego pisania,wybaczcie mi również,że nie komentuje waszych blogów,ale poświęcam się teraz nauce bo chcę wyjść z gimnazjum z jak najlepszymi ocenami i dostać się do mojej wymarzonej szkoły <3
Pozdrawiam Dominika <3

4 komentarze:

  1. Rozdział super ❤
    Ale strasznie szkoda mi Mario i coś przeczuwam, że Lena może stracić głowę dla Łukasza, a to by było straszne. >.<
    Czekam na ciąg dalszy :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział <3
    Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni i znów będą razem :*
    Czekam z niecierpliwością na następny :******

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział.
    Nie Mario nie piję tyle tylko walczy o Lenę .
    Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń